Choć przeważnie jestem realistką, to lubię czasami oddać się fantazji odnośnie tego co by było, gdybym stała się właścicielką jakiegoś małego lokalu. Najpiękniejsze w biznesach ze strefy marzeń jest to, że zawsze się udają i można je prowadzić nie mając biznesplanu, kapitału czy innych zmartwień
To mogłoby być miejsce na 6 stolików i jedną kanapę. Z dużą ilością książek i przytulnym, choć mało strojnym wnętrzem. Z kuchnią otwartą na gości, których dopieszczałabym jedzeniem powstającym na ich oczach. Bez stałego menu. Może jednego dnia gotowałabym aromatyczne zupy, a drugiego dnia serwowałabym kanapki na chlebie prosto z pieca. Może w środy wydawałabym tylko śniadania, w czwartki rosół a w piątki bajgle? A może zamiast jedzenia serwowałabym zieloną herbatę, parzoną w odpowiedniej temperaturze przez krócej niż minutę. A do niej świeże ciasta z gabloty, które piekłabym zawsze po 18? I lody, koniecznie domowe lody. Co kilka dni inne, bo lody wymyślać można w nieskończoność…
To zacznijmy od chałwowych. O bardzo bogatym smaku i kremowej konsystencji. Robiłam je kilka razy, a rekordzista prosił o trzy dokładki. Najbezpieczniej je zrobić z samej tahiny, a przed samym podaniem skropić wodą lub konfiturą różaną i kruszoną chałwą…
3 żółtka
200 ml śmietany 30%
200 ml mleka
100 g cukru
8 łyżek pasty sezamowej
Żółtka utrzyj z cukrem na puszystą masę. Mleko i śmietankę doprowadź do wrzenia. Wyłącz gaz, kiedy mleko się uspokoi wlej jedną chochelkę do utartych żółtek i natychmiast dobrze zamieszaj. Wlej pozostałe mleko i dobrze połącz z żółtkami. Masę przelej do garnuszka. Na małym ogniu nie przerywając mieszania gotuj ją jeszcze chwilę aż zgęstnieje. Zdejmij z ognia i lekko przestudź. Dodaj pastę sezamową i dokładnie zamieszaj. Pozostaw do ostygnięcia, schowaj do lodówki na całą noc. Następnego dnia przelej do maszynki do robienia lodów i postępuj zgodnie z instrukcją producenta.
A tym, którzy chałwy nie lubią, tudzież są na diecie zaproponowałabym sorbet. Z marchwi i pomarańczy. O obłędnym kolorze. Bez sztucznych barwników i gmo Jego sekretem jest to, by marchew ugotować w soku pomarańczowym. Dzięki temu wszystko co wycieka z marchwi w trakcie gotowania zostaje w rodzinie, a odparowany sok pomarańczowy zyskuje intensywny i wyrazisty smak, który podkreśla szczypta soku z cytryny.
3 średnie marchewki
500 ml świeżo wyciśniętego soku pomarańczowego
sok z 1/2 cytryny
skórka z 1/2 pomarańczy
6 łyżek cukru
Marchewki obierz i pokrój w cienkie plasterki. Sok pomarańczowy wlej do garnka, dodaj marchewki. Postaw na gazie i doprowadź do wrzenia. Wsyp cukier i gotuj do momentu, aż marchewki zmiękną. Zdejmij z ognia, dodaj sok z cytryny. Zmiksuj wszystko na gładkie puree. Dodaj skórkę z pomarańczy, wymieszaj łyżką. Kiedy puree ostygnie, schłodź je w lodówce przez całą noc. Następnego dnia przelej do maszynki do robienia lodów. Ewentualnie schowaj do zamrażarki pamiętając, żeby raz na jakiś czas przemieszać je nie dopuszczając do powstania kryształków…