Droga do serca mężczyzny prowadzi przez żołądek. Film „Jestem miłością” pokazuje, że ta prawda sprawdza się również w innej konfiguracji płciowej…
Emma jest stateczną żoną i matką. Zamieszkuje przepiękną, rodzinną, mediolańską rezydencję w której życie opływa luksusem, ale i nudą. Pewnego dnia poznaje przyjaciela syna, który zostaje nadwornym kucharzem rodziny Recchi. Z każdym kęsem przygotowanych przez Antonia potrawmężczyzna zaczyna fascynować Emmę coraz bardziej.
„Jestem miłością” to przepiękna i szalenie intensywna historia. Z jednej strony to zaskakujący konstrukcją rodzinny dramat, ale też historia o przebudzeniu i samopoznaniu. Takich filmów nie robi się dzisiaj zbyt często. Słowa zastępuje obraz i muzyka. Zachowawcze, statyczne, zdystansowane zdjęcia w początkowej części filmu wraz z rozwojem fabuły stają się coraz bardziej intymne i wręcz organiczne. Zimne światło wraz z rozwojem romansu ustępuje rozbuchanemu liguryjskiemu słońcu, któro wprost pieści nasz wzrok. Z każdą sceną film robi się coraz bardziej intensywny i zapierający dech w piersiach, a scena miłości w ogrodzie – to wg mnie jedna z najpiękniej uwiecznionych i chyba najdłuższych takich scen jakie powstały dotychczas w kinematografii. Cały klimat podbija intensywna, szybka, ostra wręcz symfoniczna muzyka która dosłownie podnosi nam tętno, ale nadaje też filmowi wyjątkowości.
W filmie „Jestem miłością” fabuła zawiązuje się przy kuchennym stole. Romansowi głownych bohaterów winne są krewetki Santa Margherita, krem z groszku z kwiatami cukinii i inne spektakularne potrawy, które powalają swoim wyglądem. Między wierszami film gloryfikuje życie w zgodzie z naturą – piękny ogród Antonia to marzenie większości z nas. Tylko naturalne może być naprawdę pyszne.
Tilda Swinton jest dodatkową siłą napędową tego filmu. Grająca niejako żonę modną, kobietę, która wyrzekła się swoich korzeni dla męża, który wyciągnął ją z biednej Rosji i zafundował nowe życie w Mediolanie. Początkowo jest szalenie stonowana, mizerna i cicha, ale na sam koniec filmu nie mamy żadnych wątpliwości, czemu ta rola należy do niej. Tilda Swinton to prawdziwy kameleon i w filmie „Jestem miłością” możemy zobaczyć jej przemianę.
Jeżeli wahacie się na co w ten weekend iśc do kina – idzcie na „Jestem Miłością”. Jestem przekonana, że na pewno zachwyci Was na wiele sposobów.