Czy padliście ofiarą burgeromanii? Ja nie zamierzam zaprzeczać Burgery, mam wrażenie, staną się wkrótce naszym daniem narodowym. Gdzie nie spojrzeć tam nowe miejscówki, niedługo ich ilość prześcignie pewnie sushi – bary. I o ile miejskie kotlety smakują wybornie, to domowe w niczym im nie ustępują. Z tego co wiem mięso nie nastręcza nam więcej problemów, zwłaszcza jeżeli jest świeże i nie za chude. Puryści nawet go nie solą. Wrzucają na grill i po kilku minutach kotlet może lądować w bule. No właśnie…
Jak twierdzi jeden z właścicieli kultowego warszawskiego Burger Baru od którego tak naprawdę się zaczęło, buła w burgerze jest równie ważna co mięso. Trudno się nie zgodzić. W trakcie swoich burgerowych poszukiwań jadłam różne interpretacje słowa buła. Raz były to grillowane gotowce, które można było zredukować do kulki wielkości orzecha włoskiego. Kiedy indziej było to znowu tłuste oliwne i bardzo drożdżowe ciasto, z którego w tym samym lokalu podawali calzone. Jaka powinna być bułka idealna? Najmilej wspominam tę z ulicy Puławskiej, ale kiedy byłam tam ostatnio nie smakowała jak kiedyś. Za mało słodka, jakaś bez smaku…
Bułki, na które dzisiaj poznacie przepis są naprawdę smaczne. Pochodzi z książki The Fabulous Bake Brothers i jest bardzo łatwy w przygotowaniu. Bułki wychodzą miękkie, sprężyste i doskonale komponują się ze średnio – wysmażonym mięsem. Mając ten przepis spokojnie na chwilę można zapomnieć o wizytach w pobliskich burger barach.
500 g mąki typ 550
250 g mleka
100 g wody
25 g zakwasu żytniego (opcjonalnie)
25 g smalcu (lub masła)
25 g cukru (dałam łyżkę więcej)
10 g soli
5 g drożdży instant
1 jajko + 2 łyżki mleka
Ze wszystkich składników zagnieć ciasto. Gdyby jego konsystencja była zbyt gęsta, dodaj łyżkę wody. Wyrabiaj mikserem przez 7 minut, lub ręcznie przez minut 15. Ciasto pozostaw do wyrośnięcia na godzinę. Następnie odgazuj, podziel na 9 – 10 części. Uformuj z nich bułeczki, które następnie spłaszcz ręką. Ciasto pozostaw do wyrośnięcia na godzinę w ciepłym miejscu. Przed włożeniem do piekarnika posmaruj jajkiem roztrzepanym z mlekiem oraz posyp sezamem. Piecz w 180 stopniach przez 25 minut.
W trakcie kiedy bułki stygną obmyślaj co włożysz do ich środka. Ja postąpiłam klasycznie – siebie uraczyłam ćwierćfunciakiem, roślinożernego męża jajkiem sadzonym. Obowiązkowe frytki do tego. Na pozostałe eksperymenty zostały mi jeszcze 4 sztuki, które spoczywają w zamrażarce. Będę informować co z nich wyniknie. A tymczasem życzę Wam owocnych wypieków
[…] of cards” (tak, wiem, ale żeberka będą w tygodniu). upiekłam całkiem smaczne bułki z przepisu sugerowanego przez panią walecką, zamiast cytowanego zakwasu żytniego dałam nieco więcej […]